W oczekiwaniu na lód

Kiedy temperatura zaczyna szybko spadać, a na trawie pojawił się pierwszy szron wielu z nas wędkarzy swoimi myślami powraca do czegoś wyjątkowego „Wędkarstwa Podlodowego”. Pamiętam doskonale, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem zimę uważano za okres wielkiej stagnacji i hibernacji ryb. Kiedy na kilka miesięcy odstawia się wędki w stojak i z niecierpliwością oczekuje na wiosnę. Wyjątek stanowiła garstka wędkarzy łowiących na lodzie, cześć z nich stanowili wędkarze łowiący na spławik a część łowiący oknie na mormyszki własnej produkcji.  W ostatnich latach wiele się zmieniło głownie za sprawą szybkiego wzrostu popularności wędkarstwa podlodowego, na które niewątpliwy wpływ miała coraz szersza oferta coraz bardziej precyzyjnego sprzętu i rozwój wielu technik podlodowych. Obecnie doświadczony wędkarz może złowić z lodu prawie każdą rybę, coraz bardziej delikatny oraz precyzyjny sprzęt pozwala coraz bardziej przesuwać granice skuteczności na niekorzyść ryb. Jedyną przeszkodą dla nas zostaje coraz bardziej kapryśna i nieprzewidywalna pogoda, która w wielu regionach kraju znacznie skraca sezon podlodowy a czasami w ogóle nie pozwala wejść na lód. Na moje szczęście w regionie którym mieszkam pogoda jest dużo bardziej łaskawa. Najważniejszą sprawą dla każdego wędkarza powinno być bezpieczeństwo na lodzie. Sama grubość lodu wcale nie świadczy o jego wytrzymałości. Najlepiej kiedy pokrywa lodowa zamarza w sposób ciągły bez żadnych dodatnich skoków temperatury, wówczas lód staje się bardzo mocny i skupiony a najważniejsze jednolity. Dla mnie jako bardzo doświadczonego wędkarza taką granicą bezpieczeństwa jest lód co najmniej grubości 10cm. Kiedy struktura lodu jest niejednolita bo zamarzała w kilku cyklach grubość lodu gwarantująca bezpieczeństwo musi być znacznie większa. Należy pamiętać aby przed wejściem na lód dobrze się do tego przygotować.

Sam ubiór wędkarza musi gwarantować mu utrzymanie stałej-komfortowej ciepłoty ciała niezależnie od zmiany warunków pogodowych. Do tego obuwie, które gwarantuje dobrą przyczepność do podłoża, czasami kolce,  i inne dodatki w znacznym stopniu zwiększając bezpieczeństwo podczas chodzenia po lodzie. Nie zapominajmy również o zabraniu kilku metrów liny oraz rzutkę w razie załamania lodu oraz konieczności udzielenia pomocy komuś innemu. Nie zapominajmy również o termosie ciepłej kawy lub herbaty która w taki warunkach  smakuje wyjątkowo. Dobrze zabrać w plecak coś do siedzenia, małe krzesełko albo nakolanniki, bo wielu z nas uwielbia łowić ryby klęcząc, a nie zapewnienie warstwy izolacji kolan od podłoża może nas kosztować wiele zdrowia. Pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej rzeczy, zabierajmy ze sobą telefon i zawsze starajmy się przekazać komuś ze znajomych dokładnie w którym miejscu jesteśmy, bo czasami bywa tak, że tylko w ten sposób można nas odnaleźć. Wszystko o czym napisałem jest bardzo proste i oczywiste, jednak uwierzcie każdego roku wielu naszych przyjaciół przez lekceważenie kilku prostych zasad nie wraca już do swoich domów. Zawsze lepiej zapobiegać i chuchać na zimno. Bardzo ważnym elementem ekwipunku wędkarza podlodowego jest sam sprzęt podlodowy w znacznym stopniu różniący się od standardowego. Jeśli chodzi o mnie to na lód zabieram przynajmniej kilka wędek wędeczek typu bałałajka. Zabranie tylu wędek oraz dobór precyzyjnych kiwoków gwarantuje nam większą swobodę doboru przynęt we wszystkich zakresach ich rozmiarów oraz precyzyjne obławianie każdej dziury (miejscówki).

Ogromny asortyment oraz bogata kolorystyka przynęt podlodowych pozwala w zupełności wybrać coś co sprawdzi się na wodzie. Osobiście gustuję w mormyszkach profesjonalnych – tzw. zawodniczych, które sam produkuje i są dostępne na kuzniawedkarska.pl cechują się dużo większą skutecznością. Zaprojektowane i wykonane w profesjonalny sposób gwarantują dużo lepsze wyniki i większą częstotliwość brań. Najchętniej zakładam na koniec zestawu mormyszki w kolorach: czarnym, żółtym pomarańczowym, fioletowym i seledynowym, a kiedy te się nie sprawdzają dopiero wtedy zaczynam eksperymentować. Podobnie jest z rozmiarami mormyszek, stosuję bardzo różne ich średnice ale bardzo precyzyjny sprzęt pozwala mi na bardzo skuteczne obławianie miejscówek nawet mormyszkami od 2mm średnicy. Najchętniej sięgam do mormyszek okrągłych w kształcie kulek i kształcie łezki, które prawie zawsze przynoszą oczekiwane rezultaty. Jeśli chodzi o samo łowienie to sezon wędkarski zawsze zaczynam od okoni, ponieważ to właśnie okonie dają mi największą satysfakcję. Na samym początku sezonu szukam okoni na mniejszych głębokościach maksymalnie do 6m, które stopniowo z coraz grubszą warstwą lodu i niższą temperatura podążając za drobnicą schodzą coraz głębiej.

Najcelniej zajmują miejscówki na wszelkiego rodzaju wzniesieniach i uskokach, uwielbiają pływać na samej krawędzi zmiany głębokości dna oraz chować się pod wszelkiego rodzaju zwaliska, drzewa, gałęzie i kamienie. Poszukiwania okoni zawsze polecam rozpoczynać w miejscach gdzie dno jest twarde, najczęściej żwirowe lub pisakowe, bo bardzo rzadko się zdaża aby jakąś ławicę zlokalizować nad miękkim mulistym dnem. Jedynym wyjątkiem są miejsca w których występuję wyraźna granica, w której miękkie dno zmienia się na twarde. Poszukując okoni zawsze zaczynam od miejsc które wcześniej poznałem, szkoda bowiem tracić czasu na poszukiwania dobrych miejsc kiedy już poznaliśmy układ dna i znamy wszystkie wniesienia nad wodą. Przed przystąpieniem do łowienia zawsze wiercę kilka dziur w małej odległości od siebie, najczęściej 3 do 4. Obławiam kolejno każdą z nich aż trafię w którejś n brania okoniowi. Kiedy w krótkim czasie złowię z jednego miejsc przynajmniej 3 ryby to świadczy że trafiłem na właściwe miejsce. Nie jest żadna tajemnicą, że okoń jako ryba stadna bardzo wolno ale ciągle się przemieszcza i kiedy brania ustaną, szybko wiercę kilka dziur wokół ostatniej najlepszej, tak aby jak najszybciej namierzyć okonie i rozpoznać kierunek wędrówki. Kiedy już mi się to uda i wiem w jakim kierunku zmierzają okonie jestem spokojny o wynik dalszego wędkowania.

Łowiąc pod lodem stosuje wiele technik wędkowania, od najdelikatniejszych podszarpywań, po delikatne opuszczanie i wyraźne podbicia. Każdy dzień na lodzie może być inny i właśnie dlatego często zmuszony jestem wypróbować wiele technik, bo bywa i tak, że ryby reagują tylko na jeden sposób prezentacji przynęty. Zdażało już się wielokrotnie że okonie potrafiły na dłużej zawisnąć w toni nawet 2m nad dnem, wówczas dopiero powolne opuszczanie przynęty i obławianie każdej warstwy głębokości pozwala zlokalizować ryby. Podobnie jak w każdej metodzie wędkarskiej nie ma jednego utartego schematu działania, zawsze trzeba być otwartym na cos nowego i eksperymentowanie, wówczas zdaża się tak, że tylko my skutecznie łowimy w danym miejscu, na co nasi sąsiedzi patrzą troszkę z zakłopotaniem. Dlatego pamiętajmy, kiedy w sezonie letnim łowimy z łódki przyjrzyjmy  się dobrym miejscówkom i starajmy się je zapamiętywać lub zapisać na GPS bo właśnie to w znacznym stopniu pozwoli nam zimą zaoszczędzić czas na poszukiwanie ryb i przełoży się znacznie na naszą skuteczność. Oprócz okoni z pod lodu łowiłem już niemal każdy gatunek ryb, zarówno płocie, leszcze, liny, karpie również zimą można skutecznie łowić. Najważniejsze to dokładnie zaplanować wyprawę, zabrać odpowiedni sprzęt, opracowac skuteczną metodę nęcenia, pamiętając o tym, że właśnie zimą przy bardzo niskich temperaturach wody metabolizm ryb mocno zwalnia i nie należy przenęcać łowiska i dać się rybom najeść. Nęcenie musi być bardzo przemyślane a przynęta dobrze dobrana, tylko wtedy osiągniemy oczekiwane rezultaty. Holowanie i pionowa walka z 3 kilogramowym leszczem również daje ogromny zastrzyk adrenaliny i mnóstwo satysfakcji.

 

Źródło: http://www.kuzniawedkarska.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *