ŁOWIMY NA PRZYKOSIE
Wędkarz, który chce mieć sukcesy w łowieniu ryb w rzece musi umieć czytać wodę. To znaczy dysponować umiejętnością rozpoznawania miejsc w których gromadzą się ryby. W tym artykule chciałbym zająć się konkretnie przykosami na Wiśle.
Co to jest przykosa?
Najprościej można powiedzieć, że jest to raptowne zakończenie ciągnącego się piaszczystego wypłycenia na rzece. Na granicy, już głębszej wodzie można zaobserwować charakterystyczne wirki. Poniżej przedstawione jest kilka przykładów wiślanych przykos i sposobów łowienia.

Zdjęcie przedstawia idealną przykosę, która w tym miejscu jest od zawsze, dzięki temu jest bardzo stabilna to znaczy nie sypie piachem, nie przemieszcza się. A to główny powód aby była znakomitą stołówką dla białej ryby i drapieżników. Amatorzy spiningu mogą obławiać przykosę od czoła za wirkami, a także równolegle do przykosy od strony koryta. W jednym i drugim przypadku trzeba poświęcić trochę czasu na dokładne spenetrowanie miejsc na samej krawędzi, dlatego że sum lubi być szczególnie w dzień przytulony do przykosy. Natomiast sandacz często poluję na ukleje, które spływają z płytkiej wody. Na przykosie zawsze staramy się przeczesać cały akwen stojącej wody, stopniowo oddalając się od granicy piachu.
Feeder to idealna metoda na dużego wiślanego leszcza z przykosy, te łowimy zawsze od czoła za przykosą na spokojnej wodzie. W większości przynętę podajemy w połowie przykosy blisko wirków. Na nieznanych łowiskach dobrze jest zarzucić wędki na różne odległości. Tutaj ze względu na stojącą wodę i bliskie odległości rzutów, wędki ustawiamy płasko na podpórkach.

Zdjęcie przedstawia przykosę przed tamą w odległości około 30 m, zaznaczona na czerwono. Przykosa umiejscowiona na środku rzeki może być dobrą miejscówką na dużego leszcza i okazałego sandacza. W tym miejscu do łowienia leszczy potrzebne będą mocne feedery lub nawet wędki karpiowe. Wszystko po to aby wyrzucić ciężki zestaw i utrzymać na tak dużej odległości w nurcie. W tym przypadku wędki ustawiamy pionowo. Spiningiści mają tutaj duże pole do popisu od przykosy do samej tamy można trafić ładnego sandacza. Za tamą na piaszczystych wypłyceniach zaznaczono kolorem żółtym boleniowe autostrady. W tych miejscach można zapolować na bolenia, który płynie w poszukiwaniu uklei niczym wiślany rekin.

Przykosa za tamą, do której równolegle usypana jest piaszczysta wyspa. Idealne miejsce na nockę z dala od komarów i krzaczorów. Miejsce godne uwagi zarówno dla miłośników feedera jak i spiningu.
Feedery ustawiamy pionowo.
Na tego typu przykosach szczególnie lubimy łowić leszcze i sandacze.
Sprzęt dobieramy do uciągu wody, łowieniu na przykosie z plaży poświęciliśmy osobny artykuł pt. Wiślany surfcasting.

Kolejna przykosa z pięknym sandaczowym blatem w tym miejscu spiningiści mogą popisać się swym kunsztem wabienia sandaczy szczególnie wieczorem i boleni, żółty kolor. Sama przykosa jest bardzo ciekawa ze względu na swoją wielkość praktycznie przegradza Wisłę na pół, dzięki czemu nurt w tym miejscu znacznie zwalnia a samo miejsce wabi nieprawdopodobną ilość leszczy.
Najlepsza pora zasiadki nad przykosą to wczesny ranek i noc. Łowienie boleni na spining z powodzeniem może być skuteczne przez cały dzień.
Krzysztof Łuczak
Informator Wędkarski