Wędkarstwo w wersji ekstremalnej
Wędkarstwo często kojarzy się nam z ciszą, spokojem i wielogodzinnym czekaniem na brzegu, od czasu do czasu jedynie przerywanym jakimiś odgłosami z zewnątrz. Tymczasem jest to tylko jedna z twarzy wędkarstwa, nie oddająca całej prawdy o tym sporcie. Coraz chętniej uprawiane jest ono przez ludzi szukających mocnych wrażeń i dreszczyku emocji. Jak to możliwe?
Zamiast siłowni
Wbrew obiegowej opinii, wędkarstwo nie jest sportem tylko z nazwy – wymaga czasem sporej siły i niezłej kondycji. Wszystko zależy od tego, co, jak i gdzie będziemy łowili. Jeśli naszym celem jest złapanie np. płoci czy kleni, raczej nie przemęczymy się przy ich holowaniu. Ale jeśli zamarzy nam się łowienie sumów czy wielkich szczupaków, to musimy przygotować się na spory wysiłek fizyczny i czasem wielogodzinną walkę. Każdy jednak, kto wyszedł zwycięsko z potyczki z wielką rybą przyzna, że gra jest warta świeczki. Daje to wędkarzowi nie tylko satysfakcję z własnych umiejętności i przechytrzenia przeciwnika, ale zaspokaja też pierwotny, tkwiący gdzieś głęboko w ludzkiej naturze instynkt łowiecki. Nie oznacza to wcale, że celem tego sportu jest zdobycie pożywienia – wręcz przeciwnie. Większość wędkarzy stosuje się do zasady „Złów i wypuść”, według której po złapaniu ryby i zrobieniu obligatoryjnej fotografii, w dobrym staniej trafiają z powrotem do wody. Nikt bowiem bardziej nie szanuje ryb niż ci, dla których pasją jest wędkarstwo.
Big Game Fishing
Najlepiej znaną i najpopularniejszą formą wędkarstwa ekstremalnego jest polowanie na wielką rybę. W telewizji znajdziemy wiele programów, w których kamerą śledzi się wyczyny takich łowców. Trzeba przyznać, że ta forma wędkarstwa jest ekscytująca nie tylko dla łowiącego, ale też niezwykle widowiskowa. Aby zmierzyć się z wielką bestią będziemy potrzebowali odpowiedniego sprzętu, oraz łodzi lub statku. Nie wyjeżdżając za granicę możemy powalczyć np. z ogromnym sumem, jednak najbardziej charakterystyczne dla tego typu wędkarstwa jest łowienie na otwartym morzu czy oceanie. W tym przypadku trzeba liczyć się z litrami wylanego potu i wielogodzinną wysiłkiem. Możemy planować, dobierać wędki i przynęty, a i tak nigdy nie będziemy mieć pewności, jaką morską bestię wyciągniemy na pokład statku. Oczywiście, by doświadczyć takich wrażeń nie musimy od razu kupować łodzi – wiele firm zajmuje się organizacją tego typu wypraw w różne zakątki świata. Nie ma co ukrywać, w tym przypadku trzeba liczyć się ze sporymi wydatkami. Nie każdemu też będzie odpowiadać taka forma wędkarstwa. Jaka jest więc alternatywa?
Na własną rękę
Wędkarstwo w wydaniu ekstremalnym można też rozumieć inaczej. Wędkarstwo świetnie łączy się z wszelkimi wyprawami survivalowymi i trekkingowymi. To rozwiązanie dla tych, dla których nie walka z rybą, ale raczej dzika natura i sprawdzenie siebie jest dla najważniejsze. Tu nie chodzi o widowiskowość, spektakularną walkę czy nagłe uderzenia adrenaliny. Remigiusz Kopiej, właściciel sklepu z rękodziełem wędkarskim Corona Fishing, od wielu lat jeździ na takie właśnie wyprawy do Skandynawii. Mówi: „Na początku były to tylko wyprawy wędkarskie. Jednak z biegiem czasu zacząłem szukać coraz to dzikszych miejsc, i moje wyprawy przerodziły się w swego rodzaju survival. Obecnie komercyjne wyjazdy organizowane przez przewodników już mnie nie pociągają”. Czemu survival tak dobrze komponuje się właśnie z tym sportem? „Wielu wędkarzy szuka dziewiczych, nietkniętych przez cywilizację miejsc, w których mogą oddać się swojej pasji. Do tych miejsc nie dojedziemy samochodem – trzeba dotrzeć tam pieszo, a potem przetrwać wiele dni, będąc zdanym tylko na siebie. Budzi to ogromny szacunek do przyrody i dzikiego, pierwotnego świata, który z roku na rok kurczy się coraz bardziej” – kończy swoją wypowiedź właściciel Corony Fishing.
Wędkarstwo oferuje całą gamę wrażeń. Nieważne, czy chcemy się zrelaksować, czy wręcz przeciwnie – szukamy mocnych wrażeń. Każdy znajdzie w tym sporcie coś dla siebie. Możemy samotnie wędrować poza utartym szlakiem w poszukiwaniu miejsc nietkniętych ludzką stopą, lub wraz z przyjaciółmi bawić się na łodzi na pełnym morzu. Jedno jest pewne – nie będziemy się nudzić!
Autor artykułu: Ewelina Szul
Zdjęcia: Corona Fishing